Fundusze private equity zaliczane są do alternatywnych klas inwestycji, lecz już utożsamianie tej rodziny z pojęciem „klasy” jest pewną nieścisłością. Klasa inwestycji dysponuje podobną charakterystyką profilu ryzyka i dochodu swoich elementów. Fundusze private equity ze względu na swą różnorodność są raczej samotnymi łowcami niż stadem. Oczywiście znaczny wzrost konkurencji na przestrzeni wielu lat czyni pokrywanie się danej ekspozycji w portfelu coraz częstszym zjawiskiem, niemniej odległość w rozkładzie wyników najgorszych i najlepszych sięga 20-30%. Tak nie wygląda zwarta klasa inwestycji.
Kluczem do dobrej inwestycji w fundusz private equity, poza cierpliwością i opanowaniem, jest odnalezienie dobrego zarządzającego. W nurcie nowoczesnej teorii portfelowej dobór klas odbywa się nieco po omacku, gdzie to charakterystyka danej inwestycji przez pryzmat głównie korelacji wskazuje jej miejsce w całym portfelu. Należy jednak pamiętać, że historycznie udowodniona wyraźna niezależność wyników funduszy private equity wzięła się z talentu zarządzających, którzy potrafili i potrafią wyławiać zwycięzców. To nie było inwestowanie „w ciemno”.
Obecnie każdy segment rynku finansowego przeżywa kryzys. To swego rodzaju katharsis, gdzie przy okazji w ramach darwinistycznej walki pozostaną najsilniejsi. Kryzys kredytowy, który przełożył się na zsynchronizowaną recesję w trzech głównych obszarach gospodarczych świata (USA, strefa euro, Japonia) zaburzył podział, który sugerował, że recesja to dobry moment dla transakcji LBO. Te wymagają finansowania długiem, a dostęp do niego nie jest obecnie łatwy. Nie zmienia to faktu, iż gotówka krąży, a wiele z funduszy private equity ma na tyle silne bilanse, by w tych trudnych czasach wspierać się lewarem. Walka o przetrwanie jest niezwykle silna i dlatego też trudno upatrywać koniec segmentu funduszy private equity. Dziś warto dokonywać perspektywicznych transakcji. W filmie „Dobry rok” (Ridley Scott) w niezwykły sposób zarysowano kontrast pomiędzy londyńskim pędem za pieniądzem a sielankowym nastrojem w winnicy na południu Francji. Trzymając się symboli, wedle których radość z wytwarzania wina można przełożyć na budowanie portfela inwestycji wymagającego takiej samej wytrwałości, może można połączyć te światy? Z pewnością warto spróbować.
Logowanie | Credits | Zastrzeżenia
i odpowiedzialność | Polityka
prywatności
© 2007 Inwestycje Alternatywne Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. |