Tu warto zwrócić uwagę, że rynki finansowe, a już tym bardziej rynki surowcowe są symetryczne. Oznacza to, że równie łatwo można zarabiać na wzrostach, jak i na spadkach cen. Doniesienia typu „dobre wieści z rynku ropy” są zatem co najmniej dziwne. Kwestia ta jest po prostu subiektywna. Jest jednak jeden argument obronny dla autorów tego typu zdań. Związany jest on z ludzką psychiką. Rzecz wydaje się intuicyjna, lecz warto ją wskazać. Grając na spadki cen, jesteśmy świadomi, że gdzieś znajduje się limit ruchu w dół, natomiast gra na wzrosty odbywa się w warunkach, gdzie ograniczeń zerowej ceny po prostu nie ma. Zatem nawet jeżeli przez 3 lata można było zarobić więcej na spadkach cen na danym rynku, to i tak, w tak długim okresie czasu wielu uznać może, że „bezpieczniej” jest grać na wzrosty cen.
Bezpośredni dostęp do rynku ropy naftowej, jak również wielu innych surowców, odbywa się za pośrednictwem odpowiednich giełd, na których możemy nabyć kontrakty terminowe. Niemniej do najpopularniejszych z nich (np. New York Mercantile Exchange) w Polsce dostęp mają nieliczni ci, którzy albo odznaczają się ogromną determinacją, albo ich portfel pozwala wynająć człowieka w banku, który się tym zajmie. Jednak wraz z rozwojem w Polsce tzw. platform forexowych (systemu, który pozwala uczestnictwo w rynkach walutowych i często surowcowych), inwestor zaznajomiony z metodami działań domu maklerskiego w segmencie akcji, nie powinien mieć problemów z inwestowaniem w instrumenty pochodne oparte o ceny surowców. Jeszcze bardziej przyjazną wersją jest podejmowanie inwestycji w gotowe produkty oferowane przez banki i tzw. butiki inwestycyjne, bazujące najczęściej na idei zarabiania przy określonym z góry poziomie ryzyka (produkty strukturyzowane). Natomiast na Zachodzie furorę również robią produkty Exchange Traded Funds (ETF), które lada moment mogą zachwycić również polskich inwestorów. ETF to takie drobne fundusze inwestycyjne, które deklarują, że nie próbują walczyć z rynkiem, czyli generować lepszych wyników niż na przykład indeks WIG, czy też inny indeks giełdowy, lecz możliwie dobrze odzwierciedlają ten właśnie indeks. Ich zaletą jest bardzo przejrzysta konstrukcja i niskie koszty inwestycji. Szczególnie atrakcyjne jest obejście pewnej niedogodności, która towarzyszy tradycyjnym kontraktom terminowym. Jak bowiem ich nazwa wskazuje, jednym z parametrów kontraktu jest termin jego wykonania (czyli przyszłej transakcji) - najczęściej 3 lub 6 miesięcy. Problem pojawia się, gdy chcemy być na rynku dłużej niż te 3 bądź 6 miesięcy bez komplikacji w postaci dokonywania dodatkowych transakcji itp. To, tzw. rolowanie pozycji, leży już w gestii ETF. Inną zaletą jest możliwość dokonania inwestycji w cały zestaw instrumentów związanych z surowcami. W normalnych warunkach trudno stworzyć portfel, gdzie możemy sobie kupić po trochu każdego surowca. Zbudowanie takiego kosztuje masę pieniędzy. Niedogodność ta zniknęła dzięki wprowadzeniu indeksów surowcowych, gdzie każdy z nich ma udział adekwatny do „ważności” w gospodarce światowej. Nie dziwi zatem, że większość tego typu indeksów w niemal 30 proc. opiera się na ropie naftowej. W ogóle surowce energetyczne stanowią często 50 proc. takiego indeksu. Istnieją również inne indeksy, które pozwalają bardziej sprecyzować przedmiot inwestycji – mogą na przykład zawierać wyłącznie metale szlachetne itp. Bez względu na to, na czym dany indeks się opiera, jest on doskonałym rdzeniem do wszelkiej maści produktów finansowych. Może na nim bazować produkt strukturyzowany, jak również fundusz ETF.
Logowanie | Credits | Zastrzeżenia
i odpowiedzialność | Polityka
prywatności
© 2007 Inwestycje Alternatywne Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. |