Wywiad z ...

Andrzej Maniewski

Dyrektor Marketingu Investors TFI

IA RSS - Wywiady

Ustawiliśmy poprzeczkę na minimum 15% zysku rocznie

3 marca 2008 r.

O walce z własnymi wynikami a nie benchmarkami oraz o wysublimowanej polityce inwestycyjnej rozmawiamy z Andrzejem Maniewskim z Investors TFI.

IA: Jak ocenia Pan sytuację na światowych parkietach, czy możemy mieć jeszcze złudzenia powrotu wzrostów w najbliższych latach?

AM: Aż takimi pesymistami nie jesteśmy. Gospodarka globalna rozwija się cały czas, choć w różnym tempie. Cały czas też „domaga” się równowagi, która bywa bardziej lub mniej zachwiana.
Koniunktura gospodarcza jest zatem cykliczna. Nauczyliśmy się cierpliwości, dlatego na razie staramy się być poza rynkiem. Nie wykluczamy jednak aktywnego powrotu do rynku akcyjnego nawet w horyzoncie kilku miesięcy. Zależy to m.in. od napływających danych, które czasem pokazują pełen obraz, a czasem są tylko przysłowiowym wierzchołkiem góry lodowej.

IA: Co wyróżnia fundusze hedge od tradycyjnych i jak przekonać do nich inwestorów, których jednostki uczestnictwa znacząco zmniejszyły swoją wartość w ostatnim czasie?
AM: Pierwsza sprawa – nie zarządzamy typowym funduszem hedge, w Polsce przepisy na to nie pozwalają. Investor FIZ wykorzystuje filozofię, która przyświecała powstaniu strategii hedge w połowie ubiegłego wieku i jest zgodna z naszym myśleniem o inwestowaniu.
Celem Investor FIZ jest osiąganie relatywnie wysokich stóp zwrotu niezależnie od bieżącej sytuacji na rynku, a nie odnoszenie się do benchmarku. Ustawiliśmy poprzeczkę na minimum 15% zysku rocznie, niezależnie czy jest hossa, czy bessa. Jeżeli tyle nie zarobimy rok w rok, nie naliczamy prowizji od zysku. Aby to osiągnąć zrezygnowaliśmy z ograniczeń jakie sobie narzucają tradycyjne fundusze w ramach obszaru inwestycji i wykorzystania instrumentów finansowych. Możemy sobie na to pozwolić, bo osoby zarządzające funduszem są też większościowymi akcjonariuszami Investors TFI. To powoduje jedność interesów inwestorów i zarządzających.
Z drugiej strony mamy przykładowo zarządzającego klasycznym funduszem akcji polskich. Ma on ustawiony procentowo benchmark na WIG i oprocentowanie bonów skarbowych. Jeśli jest powyżej to uważa, że wygrał, niezależnie czy stopa zwrotu będzie faktycznie wysoka, czy tylko straci mniej od spadku WIG. Nie ma innego punktu wyjścia – w hossie zarabia, w bessie traci.

Inwestorów przekonują najlepiej wyniki, dla funduszu Investor FIZ to 79% zysku w 2006, 33% zysku w 2007 i 4.76% zysku w styczniu 2008. Jeżeli stoi za tym logiczne uzasadnienie, z wiarygodną propozycją na przyszłość, to przekonanie nie jest trudne.
Większy problem upatruję w ograniczeniu szerokiego dostępu do informacji o funduszach takich jak Investor FIZ. Trudno o nich przeczytać w codziennej prasie, nawet ekonomicznej, często usuwane są z zestawień, rankingów lub pomijane w komentarzach.

IA:Jak wygląda struktura takiego funduszu, czy różnią się one znacznie między sobą?
AM: Nie ograniczamy się wyłącznie do akcji, obligacji i depozytów, ale wykorzystujemy też aktywnie instrumenty pochodne. Stosujemy strategie będące kombinacją instrumentów oraz wykorzystujemy pozycje długie i krótkie. Nieco elastyczniejsze mamy też limity na poszczególne instrumenty, np. akcje możemy zredukować do zera lub w 100% mieć nimi wypełniony portfel. Daje nam to większą swobodę i możliwość zarabiania nie tylko w trakcie hossy na giełdzie, ale też w trakcie silnych przecen jak choćby w styczniu 2008.

IA: W jaki sposób zarządzający funduszami hedge dywersyfikują ryzyko?
AM: Najważniejsza sprawa – dywersyfikujemy czynnik ludzki. Decyzje podejmowane są kolegialnie w formie Komitetu Inwestycyjnego. W naszym przypadku jest to 5-osobowa grupa doświadczonych zarządzających - każdy ma od kilku do kilkunastu lat pracy za sobą. Kadra jest stabilna i zmotywowana, pracuje tak jakby zarządzała swoimi pieniędzmi (co zresztą ma miejsce, bo są też inwestorami funduszu).

W zakresie inwestycji wychodzimy poza pojedyncze rynki geograficzne i sektorowe, stąd inwestowaliśmy nie tylko w Polsce, ale też przykładowo na Tajwanie, w Chinach, Brazylii, Kanadzie, Turcji i wielu równie odległych miejscach zarówno w banki, surowce, kopalnie, informatykę, budownictwo i inne. To nas uniezależnia od bieżącej koniunktury w jednym miejscu i daje w zasadzie nieograniczoną płynność nawet przy wielokrotnie większych aktywach niż mamy obecnie. Kilkakrotnie liczyliśmy jaki odsetek portfela jesteśmy w stanie spieniężyć jednego dnia. Zawsze wychodziło nam między 80-90%. Tego nie można zrobić posiadając wyłącznie polskie akcje.

Kolejna rzecz to zabezpieczenie portfela instrumentami pochodnymi. Niemal wszystkie zagraniczne transakcje są zabezpieczone pod kątem ryzyka walutowego. W okresie spodziewanej korekty zabezpieczamy portfel akcji albo bezpośrednio albo poprzez indeks danej giełdy. Czasem nawet staramy się zarabiać w takich sytuacjach przeważając nieco portfel, ale przyświeca nam zasada „po pierwsze nie tracić, po drugie zarabiać”. W tym duchu stosujemy też kombinacje instrumentów dla aktywów o ujemnej korelacji, przykładowo para złoto-dolar.

Do tego dochodzą limity inwestycyjne, zlecenia typu stop-loss i inne procedury bezpieczeństwa.

IA:Jaka jest korelacja między tego typu funduszami a rynkami, na których inwestują, czy ostatnie spadki podobnie jak w przypadku innych form inwestycji przyniosły straty?
AM: Korelacja zawsze jest z rynkiem na którym jest się obecnym, my nie jesteśmy przywiązani na stałe do wzrostu żadnego z nich, dlatego możemy mówić o mniejszej lub czasem ujemnej korelacji. Proponuję prostsze ćwiczenie. Spójrzmy na statystykę Investor FIZ i indeksu warszawskiej giełdy WIG w ostatnich 12 miesiącach. Investor FIZ zakończył 9 miesięcy na plusie, a WIG tylko 5 miesięcy na plusie. Wyniki procentowe to odpowiednio 35.5% zysku Investor FIZ, a dla WIG strata 12.5% - różnica wynosi aż 48%. Takie ćwiczenie można przeprowadzić też dla zagranicznych indeksów, czy stóp zwrotu z innych inwestycji.

Na wyniki radzę patrzeć z kilku płaszczyzn. Po pierwsze dłuższej perspektywy czasu, bo można sobie wyrobić mylne pojęcie o nieograniczonych możliwościach funduszu, który zarobił 5% w trakcie gdy giełdy traciły 15-20%. Po drugie zobaczyć jak radzi sobie w trudnych momentach, choćby licząc okresy dodatnich i ujemnych wyników na tle giełdy, a także jak szybko i z jaką dynamiką przebija kolejne szczyty wycen. Sprawdźmy czy ewentualna strata cofa nas do wycen sprzed 2-3 miesięcy, czy do wycen sprzed 1-2 lat, to pomoże nam oszacować jak szybko jest w stanie odrabiać straty.

IA: Które fundusze, makro czy te zorientowane na konkretne rynki, Pańskim zdaniem osiągną w najbliższym czasie największe stopy zwrotu?
AM: Na każdy trzeba spojrzeć oddzielnie. My koncentrujemy się na Investor FIZ, czyli uniwersalnej strategii, bo zawiera naszą filozofię inwestycyjną.
Z drugiej strony stworzyliśmy 3 fundusze dedykowane na konkretne rynki, w których wzrost w dłuższym czasie głęboko wierzymy. Uważamy że każdy z tych funduszy wystrzeli w górę w innym czasie. Obecnie obserwujemy mocne wybicie złota i srebra, na którym oparty jest fundusz Investor Gold FIZ. Wszyscy mówią teraz o kupowaniu złota jako świetnej inwestycji, a my to zrobiliśmy blisko 1.5 roku temu i zbieramy pierwsze owoce, choć prawie rok złoto było w trendzie bocznym i wiele osób negowało zasadność funduszu złota.
Z kolei fundusze oparte o spółki są perspektywiczne z uwagi na możliwość budowania portfela w tym roku. Ograniczyliśmy wielkość tych funduszy, żeby można było sprawnie nimi zarządzać. Mamy ten komfort, że większość aktywów mamy jeszcze w postaci depozytów gotówkowych i myślę, że stopniowo zaczniemy je zamieniać na udziały lub akcje spółek. Na realizację zysków trzeba poczekać, aż będzie znowu koniunktura, która będzie dodatkowo stymulowała wzrost wycen akcji i da atrakcyjne wyceny spółkom, które będziemy chcieli wprowadzić na parkiet.