Komentuje ...

Krzysztof Dankowski

Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.

W latach 2007/2008 odbywał stypendium na Uniwersytecie w Rennes we Francji.
W latach 2006/2007 przewodniczący koła naukowego ,,Rookies" przy WSB w Poznaniu.
Obecnie pracuje w dziale tradingu w DM X-Trade Brokers w Warszawie.

IA RSS - Komentarze rynkowe

Papierowe zyski, których nie ma

1 czerwca 2009 r.

Papierowe zyski, których nie ma

Kilka tygodni temu zakończył się sezon publikacji wyników kwartalnych w Stanach Zjednoczonych. Wiele instytucji finansowych, a także innych firm opublikowało dobre wyniki finansowe, co spowodowało znaczący wzrost amerykańskich indeksów. Jednakże w świetle ostatnich zmian, które wprowadzone zostały w korporacyjnej księgowości należy baczniej przyjrzeć się adekwatności publikowanych danych ze stanem rzeczywistym przedsiębiorstw zza Oceanu.

Najbardziej popularnym wskaźnikiem finansowym na świecie, który opisuje zyskowność danego przedsiębiorstwa jest zysk netto (net income). Publikowany jest on przez wszystkie spółki giełdowe jako obowiązkowy miernik wyników finansowych który decyduje niejednokrotnie o wyborze konkretnej spółki przez inwestorów na całym świecie. Jest on również częścią składową wielu popularnych wskaźników giełdowych takich jak „PE ratio” (cena do zysku) czy EPS (zysk na jedną akcję). Jak, więc można zauważyć miernik ten pełni kluczową rolę w sprawozdawczości finansowej, a także jest najbardziej zrozumiałym wynikiem finansowym dla przeciętnego inwestora. Tym bardziej każdy z nas powinien być świadomy, że jest on wskaźnikiem dalece niedoskonałym, który może fałszować rzeczywistą kondycję finansową firmy. Jest to spowodowane faktem, że nie uwzględnia on szeregu zdarzeń, które mają bardzo istotny wpływ na wynik finansowy. Ich przykładem mogą być transakcje w instrumenty zabezpieczające oraz walutowe, zobowiązania na fundusz emerytalny pracowników itp. Jednakże jedną z istotniejszych zmian jakie wprowadziła amerykańska rada ds. standardów w księgowości (FASB) przed trzema miesiącami było zniesienie obowiązku wyceny swoich aktywów wg cen rynkowych (tzw mark-to-market), a także możliwość nieuwzględniania długoterminowej zmiany cen aktywów dłużnych w wyniku finansowym (zysku netto). W rezultacie firmy uzyskały legalne pozwolenie na częściowe ukrywanie swoich realnych wyników finansowych, co na pewno nie jest pozytywną informacją dla giełdowych inwestorów.

Istnieje jednak wskaźnik, który zawiera w sobie wszystkie zmiany cen aktywów na przestrzeni badanego okresu będąc dużo bardziej adekwatną miarą niż standardowy zysk netto. Jego nazwa brzmi „comprehensive income”, co na język polski może być przetłumaczone jako zysk całościowy. Miernik ten zawiera w sobie wszystkie pomijane w zysku netto składniki predstaiwając całościowo kondycję finansową danej firmy. Co ciekawe jest on publikowany również jako obowiązkowy składnik raportów kwartalnych, jednak nie wielu inwestorów zdaje sobie sprawę z jego istnienia. Analizując „comprehensive income” amerykańskich spółek znajdujących się w indeksie S&P 500 można dostrzec bardzo ciekawe, lecz również niepokojące zjawisko. Mianowicie, badane spółki w ostatnich 4 kwartałach wykazały 295 mld dolarów zysku netto, natomiast ich zysk całościowy wynosił -200 mld dolarów. Ponadto dysproporcje pomiędzy oboma wynikami znacząco wzrosły na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy, co może świadczyć, że firmy starają się w coraz większym stopniu ukrywać rzeczywiste wyniki finansowe. Przykładami firm, w których te rozbieżności były największe jest m.in. General Electric, który przedstawił zysk netto za 2008 rok na poziomie 17,4 mld dolarów, natomiast jego strata całościowa wynosiła -12,8 mld dolarów. Citigroup, który odnotował jedną z największych strat w historii (-20,5 mld), w rzeczywistości stracił o 28 mld więcej, co jest ponad dwukrotnie gorszym wynikiem od opublikowanego.

Takich przykładów można przytoczyć bardzo wiele, zwłaszcza wśród firm z sektora finansowego, które najboleśniej odczuły spadek wartości swoich aktywów. Dlatego też wyniki amerykańskich banków powinny być traktowane z dużą dozą ostrożności, gdyż nie odzwierciedlają one realnej sytuacji finansowej tych instytucji. Może to powodować realne zagrożenie dla całego systemu finansowego w USA, gdyż brak wiarygodnych informacji w bardzo dużym stopniu może utrudnić podjęcie właściwych działań w celu uzdrowienia sytuacji.