Autor publikacji

Kamil Gemra

IA RSS - Artykuły

Inwestowanie w starodruki

22 stycznia 2010 r.

Inwestowanie w starodruki

Inwestycje w takie przedmioty jak numizmaty, malarstwo czy starodruki cieszą się coraz większą popularnością. Światowy kryzys finansowy potwierdził, że w większości przypadków koniunktura na rynku przedmiotów kolekcjonerskich jest całkowicie niezależna od stanu światowych finansów. Przedmiotami, w które inwestuje się coraz częściej są starodruki. Przyjrzyjmy się zatem jak wygląda ten rynek i co trzeba zrobić aby ulokować na nim część swoich oszczędności.

Czym właściwie są starodruki ? Starodruki to wydawnictwa, a więc książki, mapy, grafiki i druki ulotne powstałe według daty między 1501 a końcem 1800 roku. Druki wcześniejsze pochodzące z XV wieku to inkubały, a rękopisy noszą nazwę manuskryptów. Warto wiedzieć, że inwestowanie tego typu to nie tylko możliwość osiągnięcia ponadprzeciętnych zysków. Inwestycje wiążą się również z prestiżem, satysfakcją z posiadania unikatowego egzemplarza oraz doznaniami estetycznymi. Inwestycje emocjonalne w tym starodruki są z natury rzeczy bardzo odporne na spekulacyjne wahania cen. Dzieła takie praktycznie nigdy nie tracą na wartości w długich horyzontach czasowych. Posiadają one dużą wartość niematerialną bazującą na kulturze i historii. Nieduża ilość tego typu przedmiotów, która już nigdy się nie zwiększy powoduje, że ich podaż staje się coraz mniejsza. Jednocześnie wrastające zainteresowanie zakupami starodruków ze strony kolekcjonerów, pasjonatów oraz oczywiście inwestorów sprawia, że praktycznie na tym rynku występuje ciągły długoterminowy trend wzrostowy. Należy zawsze pamiętać właśnie o długim terminie inwestowania w starodruki bo tylko wtedy mamy spore szanse na osiągniecie ponadprzeciętnych dodatnich stóp zwrotu.

Od czego zależy cena na tym rynku ?

Podobnie jak na innych rynkach przedmiotów kolekcjonerskich bardzo dużą wagę odgrywa stan zachowania danego starodruku. Jest to główny czynnik wpływający na cenę. Kolekcjonerzy czy inwestorzy oczekują egzemplarzy bardzo dobrze zachowanych, bez uszkodzeń mechanicznych. Naturalnie nie jest to jedyny czynnik. Na cenę wpływ w przypadku książki ma oprawa. Najdroższe są książki ze specyficzną oprawą tzw. mozaikowaniem, gdzie artysta z różnych gatunków skór wykonał kompozycję. Duże znaczenie mają również pozostawione dedykacje z autografami. Potrafią one zwiększyć wartość danego egzemplarza książki nawet o kilkaset procent. Znaczenie posiadają także egzemplarze z udokumentowaną historią, przykładowo gdy należały do kogoś wybitnego, bądź sam autor danego dzieła przechowywał je w swoich zbiorach. Oczywiście większą wartość będą miały całe kolekcje. Jednak największe wartości osiągają rzadkie polonika. Jeżeli jakaś książka została wydana w Anglii w XVIII to prawdopodobnie zachował się cały jej nakład. Wydana w tym samym czasie i nakładzie polska książka ze względu na losy naszego kraju zapewne ostała w się jedynie w kilku egzemplarzach. Swoją wycenę bardzo szybko zwiększają także stare mapy, ponieważ pojawił się na nie popyt ze strony osób chcących nimi udekorować swoje gabinety. W tym wypadku cena zależy od stanu w jakim zachowała się mapa oraz od tego czy przypadła danej osobie do gustu. Jeśli tak, to jest ona w stanie zapłacić dużo więcej niż wynikałoby to z wyceny sporządzonej przez specjalistów.

Wiele możliwości rozpoczęcia inwestowania

Bez głębszego zastanowienia można by uważać, że inwestowanie na rynku starodruków zarezerwowane jest tylko dla specjalistów z tej dziedziny. Nic bardziej mylnego. Obecnie jest wiele różnych sposobów, dzięki którym można rozpocząć inwestowanie.
Pierwszym sposobem jest nabycie konkretnych egzemplarzy w renomowanych domach aukcyjnych i antykwariatach. Instytucje te gwarantują, że nabywane przedmioty są autentyczne zatem na pewno nie zostaniemy oszukani. Z punktu widzenia kolekcjonera jest to najlepsze rozwiązanie. Jeżeli chodzi jednak o inwestycje to już niekoniecznie. Dzieje się tak ponieważ są to przedsiębiorstwa, które musza na siebie zarobić. W związku z tym cena danego przedmiotu musi w sobie zawierać realna rynkową jego wartość oraz cześć do pokrycia kosztów własnych domu aukcyjnego i naturalnie marżę zysku. Jeżeli zdecydujemy się nabywać przedmioty na aukcji to musimy się liczyć z tym, że ceny starodruków mogą być całkowicie oderwane od rzeczywistości. Aukcja ma swoją specyfikę i może się zdarzyć, że ze względów chociażby ambicjonalnych ktoś będzie podbijał cenę. Warto również wspomnieć o prowizjach jakie są pobierane na aukcjach czyli o tzw. młotkowym. Często są one pomijane przez kupujących podczas aukcji a mogą one dochodzić do kilkudziesięciu procent. Podobnie jest jeśli chcemy sprzedać dany egzemplarz, wtedy również musimy się liczyć z prowizją.

Kolejnym sposobem nabywania starodruków może być Art Banking. Banki zauważyły lukę na rynku i zajęły się obsługą klientów chcących nabywać różnego rodzaju dzieła sztuki. Niestety trzeba tutaj liczyć się z jeszcze większymi cenami niż w domach aukcyjnych. Owszem bank załatwi wszelkie formalności za inwestora ale bardzo prawdopodobne jest, że nabędzie dany egzemplarz w domu aukcyjnym. Zatem do opisanych powyżej kosztów tych instytucji należy również doliczyć marżę banku. Niewątpliwą zaletą korzystania z usług banku będzie kontakt z doświadczonym doradcą tzw. art advisor, który przedstawi potencjalnemu inwestorowi różne warianty budowania kolekcji.

Sposobem na dosyć wydawać by się mogło szybkie i proste zakupy mogą być aukcje internetowe. Jednak z nimi wiąże się bardzo duże ryzyko. Nie chodzi tutaj tylko o starodruki ale również o inne przedmioty kolekcjonerskie. Po pierwsze nabywając tam przedmioty trzeba posiadać już odpowiednią wiedzę na dany temat. Problemem jednak może okazać się bardzo niska jakość oferowanych egzemplarzy, bądź możliwość oszustwa. Na rynku starodruków jest bardzo dużo falsyfikatów bądź niefortunnie „naprawianych” dzieł. W większości przypadków nie możemy osobiście obejrzeć oferowanego przedmiotu, zatem o stratę pieniędzy nie trudno. Jeżeli nabywamy przedmioty kolekcjonerskie od osoby prywatnej to nie możemy później pociągać jej do odpowiedzialności w przypadku, gdy po głębszej analizie okaże się, że nabyty egzemplarz nie jest najwyższej jakości. Możemy jedynie wystawić negatywny komentarz, ale to chyba będzie już tylko pocieszeniem, a nie próbą odzyskania bądź co bądź utraconych pieniędzy.

Jednym z ostatnich miejsc gdzie można nabyć starodruki są z pewnością małe antykwariaty czy targi staroci. Mogą one okazać się dobrym rozwiązaniem ponieważ można trafić na prawdziwe okazje. Jednak zakupy w takich miejscach wymagają już stosunkowo dużej wiedzy. Poza tym nikt nie zagwarantuje, że trafimy na dobrą okazję nabycia rzadkiego egzemplarza książki. Wszystko to będzie wymagało czasu.
Jak widać pomimo wielu możliwości nabywania starodruków nie jest to takie proste jeżeli chcemy na tym zarobić. Przede wszystkim należy poznać ten rynek. Poświęcić pewien okres czasu na obserwację wycen poszczególnych egzemplarzy, spróbować odszukać panujących trendów. Umożliwi to wyrobienie sobie własnego zdania i pewnego przeglądu rynku. Być może dla inwestorów dobrym rozwiązaniem mogą okazać się wyspecjalizowane firmy doradcze, które pomogą w nabyciu ciekawych eksponatów od innych inwestorów z którymi współpracują, zatem nie od domów aukcyjnych. W Polsce jest kilka takich firm co sprawia, że nie powinno być kłopotów z wybraniem dla siebie odpowiedniej. Jeżeli natomiast ktoś traktuje starodruki jako hobby i cena nie ma dla niego najważniejszego znaczenia to nie będzie miał żadnych problemów z nabywaniem interesujących go egzemplarzy, a w wypadku art bankingu ograniczy praktycznie wszelkie formalności do minimum.

Przegląd cen na rynku

Inwestowanie w przedmioty kolekcjonerskie jest specyficzne. W celu zobrazowania danego rynku należy zapoznać się z transakcjami jakie wcześniej zostały dokonane z prostego powodu. Może bowiem okazać się, że nas na tego typu inwestycje nie stać. Rynek starodruków jest na szczęście bardzo szeroki. Każdy znajdzie dla siebie przedział cenowy, który mu odpowiada. Od kilku lat obserwuje się również wzrost zainteresowania zakupami unikatowych książek co tylko działa na korzyść potencjalnych inwestorów, ponieważ nie powinno być problemów ze zbyciem posiadanych przedmiotów. Jak wiadomo płynność nie jest najmocniejszą stroną inwestycji kolekcjonerskich, a w tym wypadku jest ona stosunkowo duża.

Przykładów transakcji jest dużo można wymienić wiele. Należy również pamiętać, iż nie wszystkie transakcje zostały zarejestrowane. Część odbyła się między kolekcjonerami, którzy niechętnie ujawniają ceny. W Krakowskim Antykwariacie Naukowym w październiku 2007 roku sprzedano za 10,7 tys. zł pierwsze wydanie Pana Tadeusza. Cena wywoławcza wynosiła wówczas 6 tys. zł. W poprzednich latach pierwsza edycja w zależności od stanu osiągała cenę średnio od 3 do 5 tys. zł. Warszawski antykwariat Lamus oferował do sprzedaży szesnastowieczny tom z superekslibrisem (odciśnięty na okładce znak własnościowy) Marcina Kromera za 28 tys. zł. Wpływ na taka wycenę miała szczególna oprawa oraz to, że książka była własnością Kromera, zatem związana jest z nią pewna wartość sentymentalna. Taki sam egzemplarz, nie będący własnością autora według specjalistów byłby kilkukrotnie tańszy. Na wartości zyskuje również tomik Juliana Tuwima wydany w 1936 roku w nakładzie 5 egzemplarzy, który można było nabyć kilka lat temu za około 2,5 tys. Ten legendarny już druczek zawiera poemat pt. "Wiersz, w którym poeta uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w d... pocałowali". Dziś jeżeli pojawiłby się na aukcji to byłby zdecydowanie droższy. W tym wypadku na cenę wpływ ma przede wszystkim niska dostępność. Wysoko wycenianie są książki z ciekawymi dedykacjami autorskimi. Za 6,6 tys. zł sprzedano odbitkę „Przeglądu Filozoficznego” z dedykacją Witkacego dla Romana Ingardena. Jako przykład stosunkowo dużej stopy zwrotu może posłużyć dzieło Chronica Polonorum Macieja z Miechowa, którego cena w ciągu kilkunastu lat zwyżkowała z 20 tys. zł do około 80 tys. zł. Podobnie było z dziełem astronomicznym Jana Heweliusza z XVII w., którego wartość wzrosła z 20 tys. do 100 tys.

Osobną kategorie stanowią stare mapy. Popyt nakręcają tutaj osoby, które chcą ich użyć do dekoracji gabinetów. Przykładem może być chociażby widok Warszawy Wernera, którego cena wzrosła z 12 tys. do około 20 tys. zł. Za mapę Europy Petrusa Schenka z 1704 r. przedstawiającą Rzeczpospolitą od morza do morza płacono w 2006 roku blisko 4 tys. zł. Jeśli ktoś prowadzi interesy z Rosją, może ozdobić gabinet mapą Joannisa Jansonniusa z 1653 roku, z herbem Rosji i postaciami Rosjan w narodowych strojach, za cenę powyżej 2 tys. zł. Innym przykładem może być mapa Polski i Saksonii autorstwa Jean Lattre z 1762, która została niedawno sprzedana za 2 tys. zł.

Inwestowanie w starodruki jest dosyć specyficzną aktywnością na rynku dóbr inwestycyjnych. Widać wyraźnie, że każdy inwestor powinien znaleźć dla siebie miejsce, ponieważ ceny wahają się od kilku do kilkunastu czy też nawet kilkuset tysięcy złotych. Również dostępność tego typu produktów jest stosunkowo duża. Problemem jest jednak możliwość zarabiania. W zależności od sposobu zakupu trzeba się liczyć z prowizjami, które niekiedy mogą przekraczać łącznie nawet kilkadziesiąt procent. Jeżeli chcielibyśmy nabywać starodruki bezpośrednio od kolekcjonerów, z pominięciem domów aukcyjnych czy też innych firm to z pewnością potencjalne zyski będą dużo większe, jednak trzeba mieć już dużą wiedze na temat tego rynku. Inwestowanie w starodruki wymaga również stworzenia odpowiednich warunków do przechowywania nabytych egzemplarzy. Nie bez znaczenia będzie z pewnością ubezpieczenie od kradzieży oraz w przypadku przedmiotów o znacznej wartości odpowiednie systemy alarmowe. Powoduje to, że taka inwestycja będzie generować koszty.

Zarabianie na tym rynku będzie wymagało z pewnością nabycia odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Jest to jednak rynek, na którym można osiągać duże stopy zwrotu. Jedna z firm handlujących starodrukami, oszacowała, że jej klienci na wzroście cen zarobili w ciągu ostatnich dwóch lat średniorocznie około 30 procent. Zatem inwestycje tego typu wyglądają zachęcająco. Jeżeli nawet transakcje nie okażą się inwestycjami naszego życia, zawsze jak to ma miejsce w przypadku inwestycji emocjonalnych pozostanie duma z posiadanego przedmiotu oraz możliwość stworzenia oryginalnego wnętrza dzięki np. mapom. Trzeba właśnie pamiętać o wartości emocjonalnej przedmiotów, która niekiedy jest ciężka do zmierzenia. Cechy rynku starodruków sprawiają, że można się nim zainteresować w celu dywersyfikacji portfela inwestycyjnego.